czwartek, 14 kwietnia 2011

jak to dobrze było...

odbierałam ostatnio Młodszego ze żłobka w towarzystwie Starszego. Starszy jako, że pierwszy przemierzał sale żłobkowe już od 1 roku życia, czuje się tam jak u siebie w domu. Leci pierwszy, puka i wpada do sali najmłodszych po "ciasteczka". A że Panie z grupy Młodszego to te same które opiekowały się Starszym w jego czasach żłobkowych - uwielbiają tego Ciasteczkowego Potworka :-)
No i ostatnio Starszy wpada do sali z okrzykiem ciasteczka, to mu mówię żeby choć za te smakołyki dzieciom piosenki zaśpiewał o wiośnie. Długo namawiać nie trzeba było i zaraz z za drzwi było słychać repertuar wiosenny intonowany przez Starszego. My z Młodym w tym czasie w szatni szykowaliśmy się do wyjścia. Starszy odśpiewał 3 piosenki i wyszedł z paką pełną chrupek kukurydzianych. Jako że w szatni oprócz nas były jeszcze dwie koleżanki z grupy Młodszego zostały również poczęstowane "rarytasami" :-)
W końcu ubrani, najedzenie ;) udaliśmy się do auta. Ruszamy...Pytam zatem jak tam piosenki i czy dzieciom się podobały i czy słuchały jak Starszy im śpiewał?
ON- tak mama, trzy dzieci słuchały!
JA- o to pięknie!
ON- a mamo, te dzieci to są jeszcze takie malutkie , prawda?
JA- tak malutkie...
ON- no i one to nic nie robią w żłobku tylko się bawią, prawda?
JA - tak prawda
ON-oj to fajnie mają...nie muszą rysować...tylko się bawią...oj znów chciałbym być w żłobku!!tam było tak fajnie...

No tak ciekawe co powie o szkole za dwa lata? hmm.....:-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz